Był bardzo ciepły dzień. Ptaki śpiewały nad głową i zające kicały na łące. Westchnęłam. Prawie każdy z tej sfory miał partnera, a jedna biedna Luna nie. Warknęłam. Samotność, brak zakochania, no i inne takie wymówki. Miałam tego dość. Ładny był Kavai i Moon. Zależy, który mnie zechce. No ale cóż. Podniosłam się na łapy i rozejrzałam po okolicy. Zaczęłam biegać za motylem. Gdybym była szczeniakiem, nie pozwoliliby mi wyjść. Przynajmniej ojciec... Zaczęłam biec przed siebie. Nagle wpadłam na jakiegoś wielkiego psa.
<Moon albo Kavai True?> Który woli XDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz